Szybki Kontakt:

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

A co, jeśli Twoja marka nie powstała z miłości ?

Niedawno zaczęłam współpracę z polską marką modową. Działamy razem na Instagramie, ale i teksty na stronie internetowej wymagały zmiany. I jak to ja – zaczęłam od rozmowy z klientami oraz od researchu.


Uderzyło mnie, że wiele marek modowych, ale i motoryzacyjnych, związanych z psami i deskorolkami, a także paznokciami i zakładaniem ogrodów, powstało z miłości do…

  • Założę się, że w niektórych przypadkach to prawda, ale mój wrodzony sceptycyzm podpowiada mi, że pewnie nie więcej niż 7% marek jest owocem miłości.

Nudziłam się i tak powstała moja marka


Czy marka może powstać w efekcie nieudanych poszukiwań rewelacyjnych szelek dla psa, które doskonale sprawdzą się w czasie biegania? Albo ze znudzenia typową formułą lekcji angielskiego? Może Twoja marka powstała z zachwytu, a może z rozczarowania lub niezaspokojonej potrzeby?


Łatwo jest napisać, że marka powstała z miłości do… Ale czy sięgamy pamięcią do prawdziwego motywu? I w sumie czemu by o nim nie napisać, by wyróżnić się w tłumie? To właśnie jest autentyczna komunikacja. Założę się, że roboty Google ziewają z nudów, widząc w snippetach kolejne marki powstałe z miłości do.

Niełatwe początki i wołanie z zewnątrz

Wioletta, czyli Poprawna Optymistka wcale nie utworzyła swojej marki z miłości do brush letteringu. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Jej początki wcale nie były łatwe, ale że to zawzięta Ślązaczka, zgłębiła temat i nawet nie zauważyła, kiedy wsiąkła na dobre. 

Bywa i tak, że wołanie o markę przychodzi z zewnątrz, co wydarzyło się w przypadku Doroty – mentorki biznesowej w branży health&beauty. Czy Dorota wybrała tę drogę z miłości do doradzania? Nie sądzę. To rynek ją wezwał.

Nie musisz być jak Indiana Jones

Kiedy kilka lat temu pracowałam z firmą z branży beauty, każda dziewczyna z zespołu podesłała mi kilka słów o sobie. I wiesz, co… Każdy tekst zaczynał się od słów: „Moja przygoda z manicure rozpoczęła się…”. 

  • Wyniki wyszukiwania Google wyglądają jak księga pełna przygód, podobnie strony internetowe z rozmaitych branż.

A może Twój biznes wcale nie jest przygodą? Może zamiast pisać: „Moja przygoda z dźwiękoterapią misami tybetańskimi zaczęła się…”, ujmiesz to tak:


„To nie mogło się skończyć inaczej. Kiedy pierwszy raz usłyszałam dźwięk gongów, harf i dzwoneczków, mocniej zabiło też moje serce! A później kolejny raz i kolejny, aż zapisałam się na kurs i…”.


Ja sama mogłabym napisać, że moja przygoda z Literówką zaczęła się w 2020 roku, ale na mojej stronie przeczytasz: „Literówka jest prezentem, który podarowałam sobie na 40 urodziny”. Fakt, że ja po prostu nie jestem człowiekiem typu Indiana Jones… 

Masz ochotę napisać, że Twoja przygoda z fotografią trwa od dawna? A może to wcale nie przygoda, tylko: 


„Mój burzliwy związek z fotografią ślubną trwa od 10 lat. Nieraz miałem ochotę rzucić to w cholerę jasną, ale zawsze wracałem. Jakby jakaś siła pchała mnie w kierunku aparatu. Przestałem z tym walczyć i wiem, że jestem we właściwym miejscu”.

No dobrze, może mnie trochę poniosło… Chodzi o to, że jeśli napiszesz, co Ci w duszy gra, pojawią się emocje, to wszystkie przygody mogą się schować.

Indywidualnie, czyli jak?

Mam jeszcze jedno znalezisko, wyrażenie, które na pewno znasz: „Do każdego klienta podchodzimy indywidualnie”. Wierzę, że Ty tak nie piszesz, ale na wszelki wypadek skieruję reflektory na ten zwrot, bo on jakoś tak odruchowo przychodzi do głowy.

  • Jakby tak się zastanowić, to większość z nas podchodzi indywidualnie do każdego klienta i znajduje dopasowane rozwiązanie spełniające oczekiwania. Tylko co to tak naprawdę oznacza?

Cukiernia – zamiast pisać, że indywidualnie podchodzi do każdego zamówienia – może napisać:


„Z naszej pracowni nigdy nie wypuścimy dwóch takich samych tortów. Twoje dziecko kocha Clifforda? Wykonamy tort z wielkim czerwonym psem, który sprawi mu radość. Mąż każdą wolną chwilę spędza na Harleyu? Podejmiemy wyzwanie!”. Czy coś w tym stylu.


Znalazłam sklep z butami ślubnymi, który realizuje indywidualne zamówienia na buty. Pewnie, że „do każdego klienta podchodzą indywidualnie, bo każdy klient ma inne potrzeby”. A gdyby nieco rozjaśnić przekaz?


„Przychodząc do nas, nie musisz się martwić, czy dopasujesz do siebie buty ślubne. To zadanie dla nas! Wykonamy wymarzone buty specjalnie Ciebie – dopasujemy je wzorem, kolorem czy wysokością obcasa”.


To taka pierwsza myśl, można to oczywiście dopracować, ale zależało mi, by pokazać ideę i zgrabnie ominąć utarty zwrot.

Nie wymyślaj – szukaj odpowiedzi!

Wiem, że łatwo jest wybrać drogę na skróty, ale jeśli piszesz teksty dla siebie, spróbuj się tym trochę pobawić. Zadać sobie kilka pytań. Bo właśnie o to w tym wszystkim chodzi, żeby nie wymyślać, a szukać. Wszystkie odpowiedzi są w Tobie.


 A może masz jeszcze inne obserwacje i zwroty, które powielane są bezrefleksyjnie na stronach internetowych? Koniecznie daj znać!

To też może Cię zainteresować:

Podobało Ci się? Udostępnij na swoim profilu: